Co nas brzydzi, co nas podnieca…

okladka

Izraelska modelka Bar Refaeli i autor

Brzydzi mnie kapusta kiszona, gotowana w sumie też. Nie tknę jej nawet palcem, a jak przypadkiem trafi na mój talerz to staram się odgonić ją widelcem lub namówić któregoś ze współbiesiadników na jej spożycie. Jadam natomiast od czasu do czasu surową kapustę w surówce lub w kebabie (tak, wiem, czasem zdarza mi się po wypiciu paru piw osiedlić Araba). Nie mam zamiaru się z tego tłumaczyć, ale też nie mam zamiaru zabraniać nikomu jedzenia kapusty. Wasza kapusta, wasza sprawa.

gotowa kapusta 1

Myślę, że nikt nie odetchnął z ulgą, gdy usłyszał, że jednak nie mam zamiaru zakazywać spożywania kiszonej kapusty. Przecież to oczywiste, kto by miał zamiar zakazywać jakiegoś jedzenia, tylko dlatego, że go to brzydzi? No właśnie… O ile przy jedzeniu nikt nie ma żadnych wątpliwości (poza religijnymi fanatykami) to w innych sprawach ta granica nagle się rozmywa i czyjeś bardzo subiektywne poczucie obrzydzenia staje się koronnym argumentem w dyskusji na temat legalności lub przynajmniej „niekulturalności” danej czynności. Mniej lub bardziej absurdalne przykłady można mnożyć w nieskończoność: matki karmiące, całujący się geje, mężczyźni z włochatymi klatami chodzący bez koszulek, okrąglejsze panie w leginsach, psy robiące kupę i tak dalej.

no crocs

No dobra, to akurat ma sens…

Argument „to jest przyjęte kulturowo, a tamto nie” od razu możemy sobie wetknąć w to samo miejsce, w które trafiają obietnice wyborcze polityków i pieniądze z komunii. Kultura jest jak dupa, każdy ma własną, a poza tym z czasem potrafi zmienić się nie do poznania. Ksiądz katolicki i turysta z Arabii Saudyjskiej mogą mnie przekonywać, że spódniczki mini to wymysł szatana, natomiast ja nadal będę uważał, że każdy ma prawo pokazać dupę, a my nie mamy obowiązku się na nią gapić.

Proszę nie patrzeć!

Myślę, że dyskusję należy sprowadzić do kilku punktów:

  • Czy dana czynność jest nielegalna?
  • Czy dana czynność jest w jakiś sposób szkodliwa dla otoczenia?
  • Czy osoba wykonująca daną czynność musi ją wykonać czy może sobie jednak spokojnie poczekać?
  • Czy wykonywana czynność jest powszechnie uznawana za nieodpowiednią czy może raczej zakazuje się wykonywania tej czynności konkretnej arbitralnie dobranej grupie osób, które mogą czuć się przez to dyskryminowane?
  • Czy znajdujemy się w miejscu, w którym należy zachowywać szczególne środki ostrożności?

Są oczywiście też sprawy, które bezpośrednio nie podpadają pod żaden z tych punktów (jak na przykład dłubanie w nosie), ale myślę, że cywilizowani ludzie powinni się w tym wypadku dogadać w cywilizowany sposób. Inna sprawa, że nigdy nie słyszałem, żeby ktoś górnika nosowego kiedykolwiek wyprosił z jakiegoś lokalu albo wyprowadził z autobusu osobę strzelającą kozami na prawo i lewo.

ralph-wiggum-picking-nose.jpg

Pierwszy i ostatni punkt są dosyć proste do wytłumaczenia. Jeśli coś jest nielegalne to z oczywistych powodów nie powinno się tego robić w miejscach publicznych, za wyjątkiem sytuacji, gdy prawo zakazujące tego jest durne i protestujemy przeciwko temu prawu. W tym wypadku każdy indywidualny przypadek należy rozpatrzeć oddzielnie. Jeśli chodzi o ostatni, to chyba każdy rozumie, że np. w bibliotece ze starodrukami czy laboratorium badającym wąglika nie należy ani jeść, ani pić, ani chodzić bez koszulki tudzież karmić piersią.

hazmat

Reszta jest bardziej skomplikowana, ale wasze tęgie głowy, a co dopiero głowy prawicowych publicystów, powinny to pojąć bez problemu. Szkodliwość dla otoczenia jest czymś raczej oczywistym. Zakaz palenia w miejscach publicznych lub nakaz sprzątania po srającym psie może być tu przykładem. Nie przeszkadza mi widok palacza z papierosem lub srającego psa, ale nie mam zamiaru wdychać dymu, ani wdeptywać w kupy. Jak palicie sobie elektroniczne albo zbieracie kupy w torebkę to nie ma problemu.

Kolejny punkt też nie jest specjalnie trudny. Musimy pomyśleć czy budząca kontrowersje czynność jest czymś, czego możemy bez problemu uniknąć, czy raczej niekoniecznie. Nie lubię gdy ktoś siedzi obok mnie w pociągu i kaszle, ale wiem, ale przecież gęby sobie skarpetą nie zapcha, jak jestem chory to też kaszlę, jedyne co możemy zrobić to starać się nie kaszleć na ludzi. Psu palca w tyłek też nie wsadzimy, więc jak się zesra to się zesra i tyle, tylko torebkę trzeba mieć pod ręką, żeby pozbierać. Tak samo z dzieciakiem, jak ryczy i chce jeść to trzeba dać mu jeść, bo na argumenty jest zwykle równie oporny, co Tomasz Terlikowski. Butelka czy cycek nie śmierdzi, nie dymi i trwałych śladów na otoczeniu nie pozostawia. Natomiast picie w parku czy palenie w barze już do czynności obowiązkowych nie należą i można je spokojnie robić kiedy indziej, gdzie indziej lub wcale. Można sobie spokojnie ustalić strefy do picia, strefy do palenia i takie, gdzie możemy przebywać wolni od takich atrakcji.

cover yoruself.jpg

W dalszej kolejności dochodzimy punktu, z którym największy problem będą mieli pewnie homofobowie (homofoby? Word podkreśla obie formy…) i ludzie, którzy lubią traktować innych (szczególnie kobiety) przedmiotowo. Otóż jeżeli para heteroseksualna może sobie spacerować za rękę czy się całować, to takie samo prawo przysługuje parze gejów czy lesbijek. Owszem, taki widok może wydawać się komuś niemiły, ale przecież ci ludzie nie są tam po to, żeby nam było miło, tak samo zresztą jak nieatrakcyjne pary heteroseksualne. Nie będę nawet dyskutował na temat ludzi, którzy twierdzą, że „grube baby nie powinny chodzić w leginsach” czy „babom nie powinny sterczeć włosy spod pachy w tramwaju”. Albo coś jest dla wszystkich albo dla nikogo.

o-GAY-KISSING-facebook1.jpg

Szczególnie problem ubioru w miejscach publicznych bywa tematem kontrowersyjnym i myślę, że ludzie poświęcają mu zbyt wiele czasu. Nagość jest, a przynajmniej powinna być czymś naturalnym i nie wiem skąd taki krzyk o długość spódnic czy głębokość dekoltów, szczególnie jeśli wszędzie wokół mamy billboardy z paniami w samej bieliźnie albo i bez, ale z zasłoniętymi „strategicznymi miejscami”. Spędziłem sporo czasu w środowisku sportowców, z tego część w kraju, gdzie ludzie nie mają takich problemów jak w Polsce i muszę stwierdzić, że po tym jak człowiek weźmie grupowy prysznic z drużyną niemieckich piłkarzy czy marokańskich, romskich i katalońskich bokserów albo chociaż połazi po plaży w jakimś bardziej cywilizowanym kraju, to dochodzi do wniosku, że cały ten wrzask to, jak ktoś jest ubrany jest bez sensu, bo co do czego wszyscy jesteśmy mniej więcej tacy sami.

PS: Uważam także, że kobiety powinny móc chodzić topless wszędzie tam, gdzie faceci chodzą bez koszulek, bo właściwie czemu nie. Nie mówiąc już nawet o chodzeniu w bluzce bez stanika. Jak komuś to przeszkadza, to znaczy, że albo nienawidzi kobiet albo nie wie jak cierpią, kiedy muszą założyć stanik.

bra on the floor.jpg

 

22 uwagi do wpisu “Co nas brzydzi, co nas podnieca…

  1. Śpieszę z pomocą „homofobi”.
    A odnośnie tekstu, to bardzo zań dziękuję, bo wyważone to i mądrze napisane, ale nie oczekiwałbym aż tyle od prawicowych publicystach 😉

    Polubienie

  2. IMHO jeśli kobiety cierpią nosząc stanik, to nie jest to kwestia kobiet tylko źle dobranego stanika. Ty tez byś cierpiał w pantoflach o 2 numery za małych.

    Polubienie

    1. Nie zgodzę sie – w upał kazdy stanik przeszkadza (o ile biust bez stanika nie przeszkadza bardziej) a poza tym sa przypadki indywidualne. Są osoby, którym w każdym staniku niewygodnie nawet tym „mega-bra-fiterskim”.
      Tekst bardzo dobry.

      Polubienie

    2. To zalezy. Jak ktos ma maly biust to stanik jest zawsze mniej wygodny niz jego brak i na dodatek bez sensu. Chyba, ze chodzi o to, zeby sobie zrobic push-up do sukienki i wygladac sexy, ale to juz inna para kaloszy…

      Polubienie

  3. To czy komuś się noszenie stanika podoba czy nie jest już kwestią preferencji. Osobiście mam piersi mniejsze niż co drugi mężczyzna i biustonosza najzwyczajniej nie potrzebuję. Jak jestem sobie w domu to chodzę bez, jak w miejscu publicznym to przeważnie w jakiejś nieutwardzonej szmatce bez fiszbinów bo to mi się podoba, a moja pewność siebie nie jest wystarczająco duża, żeby bez skrupułów nie mieć niczego. Aczkolwiek szanuję kobiety, które zupełnie nie przejmują się co im podskakuje i że im sutka trochę widać.
    Większe piersi bywają większym problemem i tu biustonosz jest przeważnie kwestią komfortu. Ja korzystam z faktu, że mnie to nie dotyczy.

    Polubienie

    1. To chyba je jestem z tych co sie nie przejmuja. Noszenia stanika odmowilam juz jak bylam w podstawowce i piersi mi zaczynaly rosnac. Byly niewygodne, nawet te „szmatkowe”,a biust na szczescie nie urosl powyzej A, wiec nie bylo potrzeby sie meczyc.
      Nie masz sie czym przejmowac – mnie sie zdarzylo, ze ktos cos skomentowal moze ze 3 razy w zyciu i mowiac szczerze stwierdzilam, ze to nie moj problem – ja nie mowie ludziom co maja nosic. Moze to kwestia pewnosci siebie, ale zawsze jest mi smutno jak patrze na ludzi, ktorzy sie zmuszaja do robienia pewnych rzeczy tylko dlatego, ze ktos na nich krzywo spojrzy. Zycie jest za krotkie, zeby sie przejmowac pruderyjnymi debilami.

      Polubienie

  4. Szkoda że tyle osób nie zauważa, że jedzenie mięsa też nie jest dla nikogo niezbędne ani nawet potrzebne, i mimo że legalne, to okrutne, nieludzkie, podłe, odrażające i szkodliwe dla środowiska.

    Polubienie

  5. Do pewnego stopnia się z Autorem zgadzam, chociaż jednak nie chciałabym, aby to rzeczywistość dostosowywała się do bilbordów z (prawie)gołymi paniami, a raczej na odwrót… I jeszcze taka prośba: czy możemy nie tworzyć mitów, że noszenie stanika to jakieś „cierpienie”? Może czasami wygodniej jest bez, ale też nie dramatyzujmy, staniki są ok 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  6. Słusznie. Topless to topless. Niejeden Janusz ma większe cyce od karmiących matek, a jakoś nikt go nie zasłania. Ale – czy według tego zestawu pytań nie wynika, że możemy publicznie się obnażać? Ofc jest to w moim odczuciu zupełnie inny przypadek niż karmienie piersią, ale mimo wszystko nie umiem tego jakoś logicznie uargumentować.
    Oraz – chodzenie bez stanika to też dla kogoś problem? No cóż, no to niech go sobie wsadzi. Mimo wszystko staniki są miłe, zwłaszcza większym piersiom, w przeciwnym razie, zwłaszcza jeśli nie opanowaliśmy sztuki sunięcia do przodu bez żadnych wstrząsów, grawitacja is a bicz i mnie na przykład boli. Bo zwyczajnie ciągnie w dół, podskakuje, nieprzyjemne i nie lubię, ciężkie te cholery, będę wychwalać staniki podtrzymujące. Mniejsze rozmiary pewnie mają większą swobodę w tej kwestii. Ale jednak – dobrze dopasowany stanik to ulga, a nie katorga. Proszę dobrze dopasowywać!

    Polubienie

    1. A ja tam nie widze powodu dlaczego kobiety nie mialby chodzi topless w tych samych kontekstach co faceci obnosza sie z gola klata. Ja sie od dizecka czulam dyskryminowana jak chlopcy sobie mogli zciagnac koszulke w goracy dzien, a ja musialam sie pocic pod T-shirtem, mimo, ze wowczas nie mialam nawet biustu. Ludzie powinni sie ubierac albo nie tak jak lubia i jak im jest wygodnie.

      Polubione przez 2 ludzi

  7. A ja mam podejście kontrowersyjne. Uważam, że kobiety mogą karmić piersią w większości miejsc, mężczyźni chodzić bez koszulek, byleby się spoceni nie ocierali o mnie osobiście, a pary wszelkich konfiguracji niech się całują bez przeszkód, póki języki trzymają przy sobie. Ale jest czas i miejsce na wszystko, więc w czterogwiazdkowej restauracji, w kościele, an pogrzebach, weselach itp. eleganckich miejscach i okazjach to jednak prosiłabym panów o ubranie się odpowiednio, pary o powstrzymanie zasadzania ślimaka, bo to trochę czasem niepoważne, a panie o karmienie butelką, bo cycek na wierzchu nad trumną to nie teges. Tyle ło.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Prawie w całości się zgodzę, z tym małym wyjątkiem że matki karmiące donoszą że danie dziecku butelki może zakończyć karmienie piersią, bo dzidzi też człowiek i jak sobie uświadomi że można coś dostać mniejszym wysiłkiem to raczej będzie darło ryja o butelkę niż się wysilało ssaniem cyca. A że dzieciaka karmić trzeba i tutaj nie ma zlituj się trzeba już, to naprawdę bardzo by mnie cieszyło gdyby społeczeństwo widziało karmiącą matkę jako coś super i wzruszjącego i kawai niż wymyślało argumenty dlaczego to takie obrzydliwe ale ewentualnie ztolerujemy.

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Akurat nie do końca się zgodzę – wiele matek, które znam, mówi, że bez problemu szły z butlą i dzieckiem na śluby, imieniny itp., karmiły gdy chorowały, w pociągu czy busie, a potem karmienia piersią ciąg dalszy. Więc to też nie jest tak, że raz dasz butlę i koniec 🙂

        Polubienie

  8. Ahmedzie – jak zwykle w punkt. Teskst wyważony, mądry i z humorem, oby więcej takich.

    Nie zgadzam się tylko z jednym, mianowicie z „jak ktoś pali e-papierosy, to okej”. To znaczy, jasne, bardziej okej niż palenie „tradycyjne”, ale ciągle źle. Wiem, że niby to tylko para wodna i przecież podobno nie szkodzi (podejrzliwa z natury jestem :P), ale oczekuję, że jak poinformuję kogoś, że mi owa para przeszkadza, to przeniesie się ze swoim nałogiem gdzieś dalej ode mnie – to kwestia zwykłej kultury, a nie jakichś prawnych regulacji. Moja mama z kolei ma alergie chyba na wszystko co się da, oznacza to między innymi
    że każdy mocniejszy zapach jest dla niej drażniący (w sensie fizycznym, a nie psychicznym :P) – a i tak za każdym razem po poproszeniu e-palacza o przejście gdzieś indziej musiała wysłuchiwać tekstów o rzekomym braku szkodliwości (mam tu na myśli sytuację, w której ona sama nie może pójść gdzieś indziej, bo siedzi sobie w pracy przy swoim biurku, a e-palaczem jest petent/kolega z pracy).

    Polubienie

  9. Zdanie o stanikach! Wreszcie ktoś dostrzegł ten problem. Od jakiegoś roku zrezygnowałam z staników na rzecz wolności. Noszę sporadycznie. Rozmiar B, więc nic nie boli i się nie obija, ale oczywiście ludziom to przeszkadza (co dziwnie) zwłaszcza kobietom, bo, uwaga, widać mi sutki i oni nie chcą tego oglądać. No proszę. Skoro typowy Janusz lubi chodzić sobie bez koszulki, to ja nie mogę bez stanika? Gdzie tu sprawiedliwość?

    Polubienie

    1. @KRÓLIK Jeśli chcesz możesz chodzić bez stanika (Twój biust, Twoja sprawa), ale nie pisz proszę, że nosisz rozmiar B, bo nie ma czegoś takiego – rozmiar stanika składa się z cyfr (oznaczających obwód) i liter (oznaczających miseczkę). 65B to zupełnie coś innego niż 90B. Więc być może Twoja niechęć do staników bierze się z kontaktów z niedopasowanymi modelami.

      Polubienie

Dodaj komentarz