Seksistowskie, homofobiczne i rasistowskie stereotypy i żarty oczami wąsatego wujka

Dad Joke Meme Blank Template - Imgflip

Mam wrażenie, że kiedy mówimy o stereotypach i żartach, które w złym świetle przedstawiają grupy nieuprzywilejowane rozmowa zawsze schodzi na jakieś dziwne tory i skupiamy się na tym, czy to kogoś „obraża”, „triggeruje” lub czy ktoś ma „ból dupy”. Według mnie jest to zupełnie wtórne, jeśli coś mnie obraża, to nic mi się od tego nie stanie, nie obudzę się następnego dnia trędowaty, ani nie umrę z urażenia uczuć religijnych. Problem widzę zupełnie gdzie indziej.

Usłyszałem chyba wszystkie możliwe „dowcipy o Murzynach” i wszystkie możliwe stereotypy zanim poznałem pierwszą osobę czarnoskórą. Podobnie było z żartami i stereotypami o gejach. Myślicie, że ktoś mi wytłumaczył jak to wszystko działa? No niespecjalnie. Przez lata miałem w głowie wykreowany w mediach obraz zniewieściałego modnisia, który klepie wszystkich facetów po tyłkach. Wolę nawet nie wspominać jakie przekonanie na temat osób transpłciowych na podstawie wszystkich zjebanych żartów i przedstawienia ich w pop kulturze. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pierwszy raz w życiu poznałem transpłciowego ziomka i się okazało, że to taki sam typ jak ja, tylko trochę mniejszy.

Wcale nie lepiej było ze stereotypami na temat Żydów. Niby mało kto w okolicy był jawnym antysemitą, w książkach od historii było, że „naziści be”, ale jednak wszystkie powiedzonka dotyczące Żydów były jednoznacznie negatywne. Dlatego też miałem przekonanie, że jednak musi przecież z nimi być coś nie tak, a myśl o tym, że ktoś z moich przodków mógłby być wyznania mojżeszowego była nie do przyjęcia.

W końcu jeśli chodzi o wszystkie rzeczy związane ze „sprawami damsko-męskimi”, to na czym się oprzeć, jeśli nie na żartach i mądrościach wujków? Myślicie, że miałem w szkole takie coś jak „edukacja seksualna”? Zresztą, to nie jest też tak, że nagle kończy się X lat i wie się wszystko o świecie. Jestem siwy i wąsaty, a nadal uczę się nowych rzeczy, np. niedawno żona powiedziała mi, że kobiety muszą celowo obniżać głos, żeby być słyszanymi w pracy.

Tak więc, jeśli opowiadamy jakieś żarty czy dziwne historyjki na „kontrowersyjne tematy”, to myślę, że nie powinniśmy się zastanawiać nad tym kogo „obrażamy” (choć sprawianie przykrości np. ofiarom przemocy seksualnej chyba też nie jest naszym celem, prawda?), tylko nad tym, czy przypadkiem nie rozpowszechniamy szkodliwych stereotypów, które powtarzane wielokrotnie, w wielu głowach zaczynają uchodzić za prawdę objawioną i prowadzą do prawdziwej dyskryminacji.