Ulice strachu

Ten tekst miał wyglądać całkiem inaczej. Chciałem po prostu napisać lekko prześmiewczy tekst o tym, że faceci powinni uważać, zanim zaczną rzucać nieprzemyślane komplementy w stronę nieznajomej kobiety. Przed przystąpieniem do pisania postanowiłem skonsultować się z moimi fankami, spytać się, jak takie coś wygląda w ich przypadku.

13370144304_2f6ead8500_k.jpg

Uważam się raczej za osobę odważną i rzadko mówię, że czegoś się boję, ale to co stało się potem przeraziło mnie. W ciągu kilkudziesięciu godzin pod postem znalazło się ponad 700 komentarzy. Nawet nie próbowałem przeczytać wszystkich. Przeczytałem za to wszystkie prywatne wiadomości, które otrzymałem w tym czasie, w których kobiety opisywały rzeczy, których bały się pisać w komentarzach. Wiadomości było ponad 500. Żadna z nich nie opisywała jednostkowego przypadku, większość opisywała nieustanne nękanie.

Rodzina

Chciałem pisać o „komplementach” od nieznajomych, ale okazuje się, że niechciane komplementy i zachowania na pograniczu (bądź przekraczające wszelkie granice) molestowania seksualnego zaczynają się w rodzinie. Bardzo szybko straciłem rachubę wszystkich obłapiających wujków, dziadków czy stryjków. Zaczyna się bardzo wcześnie, jedna z czytelniczek pisała o wieku przedszkolnym, a reszta nie musiała czekać o wiele dłużej. Łapanie 12latek za tyłek i mówienie, że rosną im piersi okazuje się normą. Wujkowie całują „niechcący” w usta na powitanie, kładą ręce na piersiach tańcząc na weselu i radośnie chwalą rosnące piersi i kształtne pośladki swoich siostrzenic. Komentarzy w stylu Donalda Trumpa w rodzaju „gdybyś nie była moją siostrzenicą, to bym cię…” także nie brakuje.

Dostałem kilkadziesiąt, a może setkę wiadomości opisujących takie przypadki. Najgorsze było to, że w większości przypadków rodzice nie reagowali wcale, albo twierdzili, że to wszystko normalne, w końcu ofiara jest „ładną dziewczyną”, a niektórzy ojcowie sami klepali własne córki po tyłkach. Chyba tylko jedna osoba napisała, że ojciec z bratem postawili wujka do pionu. Inne pisały, że w najlepszym wypadku kończyło się unikaniem wujka czy dziadka, nawet gdy same miały już ponad 30 lat i dzieci.

Szkoła

Kiedy byłem w szkole, słyszałem, że kolega mówił, że jeden z nauczycieli fizyki kazał pisać dziewczynie na tablicy, po czym patrzył się jej na tyłek, a pan od angielskiego mówił, że jednej dziewczynie „inteligencja w biust poszła”. W ciągu ostatnich 2 dni dowiedziałem się, że ci panowie nie byli sami. Mało tego, w porównaniu do rzeczy opisanych przez moje czytelniczki, pan fizyk i anglista wcale nie posunęli się tak daleko. Podszyte seksualnymi konotacjami „komplementy” (a także obelgi!) zaczynają się już od podstawówki. Dużo było przykładów nauczycieli wf i księży, ale nie brakowało i innych przedmiotów. Najbardziej zasmuciła mnie chyba historia o ulubionym nauczycielu, który zniechęcił do siebie i do szkoły swoją ulubioną uczennicę, gdy stwierdził, że wcale nie jest za niska (jak ona uważała), tylko, że ma „idealny wzrost” (możecie się domyślić do czego idealny…). Był też fizyk, który narysował uczennicę nago na tablicy, z widocznymi piersiami i sutkami (żeby zademonstrować grawitację oczywiście!) i kazał ją przerysować wszystkim uczniom do zeszytu. Przypomnę może jeszcze księdza katechetę, który zwyzywał uczennicę od „kurew” za to, że wypisała się z religii. A pomyśleć, że ja spotkałem się tylko z krzywym spojrzeniem, gdy napisałem wypracowanie o tym, że czystość przedmałżeńska jest szkodliwa społecznie (co prawda jako jedyny miałem potem 4 z religii, a reszta 5, ale zakonnica i tak była dla mnie zawsze miła). Napastują oczywiście nie tylko nauczyciele, ale także koledzy z klasy. Wyzywanie od najgorszych, łapanie za piersi i pośladki jest traktowane jako coś normalnego i lekceważone zarówno przez nauczycieli, jak i przez rodziców.

Studia

Będąc na studiach słyszałem opowieści od koleżanek z innych wydziałów, że gdzieś tam są tacy wykładowcy, co trzeba do nich zakładać na egzamin krótką spódniczkę, to dostanie się wyższą ocenę, ale traktowałem to raczej w kategoriach żartu. Liczba wiadomości, które dostałem na temat wykładowców-zboczeńców przekroczyła moje najśmielsze wyobrażania. Poza niezliczoną liczbą takich, którzy komentowali wygląd i ubiór studentek, często w sposób niezbyt cenzuralny, byli i gorsi. Np. tacy, którzy domagali się umówienia się na randkę w zamian za poprawę oceny lub próbowali się dobierać do studentek na dyżurach. Trudno nawet mi zadecydować do jakiej kategorii zaliczyć takiego, który proponował studentce w krótkiej spódnicy rozchylenie nóg, żeby „mógł zobaczyć cipkę”. Ten akurat podobno wyleciał z roboty, ale w ogromnej większości przypadków takie molestowanie spotykało się z całkowitym lekceważeniem lub nawet groźbami dziekanatu pt. „pan doktor jest kolegą rektora, lepiej niech pani nikomu o tym nie mówi”. Kilka czytelniczek przyznało, że po takich akcjach wolały zrezygnować ze studiów, niż musieć widywać wykładowcę zboczeńca.

Praca

Jako dzieciak nieraz słyszałem dowcipy o szefach i blond sekretarkach i tym podobne. Niestety, wychodzi na to, że wielu facetów uznało, że w życiu jest tak jak w tych dowcipach i że ich koleżanki z pracy są gotowe „dać im dupy”, gdy odpowiednio często będą słyszały komplementy na temat swoich piersi czy pośladków. Młode kobiety w pracy spotykają się z takimi „komplementami” bez przerwy, ale nie są one jedynymi ofiarami. Dostałem też wiadomości od kobiet po pięćdziesiątce, które mają nieprzyjemność słuchać w pracy komentarzy na temat swego ubioru niemal codziennie. Oczywiście im wyżej w hierarchii znajduje się taki Casanova, tym radośniej pozwala sobie na takie zachowania. Ofiary natomiast często spotykają się z lekceważeniem, całkowitym niezrozumieniem lub nawet zazdrością („jesteś ulubienicą szefa i jeszcze narzekasz!”). W niektórych tylko przypadkach udaje im się zgłosić takie coś do HR, a jeszcze rzadziej spotykają się z jakąkolwiek pomocą.

Znajomi

Miałem pisać o „komplementach” od nieznajomych, a okazało się, że równie przykre mogą być te od znajomych. Okazuje się, że koledzy i koleżanki mają często zwyczaj komentować w niestosowny sposób wygląd kobiet w swoim otoczeniu. Niektórzy najwyraźniej uważają, że komentarze w rodzaju „ruchałbym cię” albo „mam przez ciebie namiot w spodniach” są tym, co większość kobiet chciałoby usłyszeć z ust kolegi. Kobiety także wolałyby uniknąć prób łapania za udo podczas rozmowy czy całowania w usta na pożegnanie. Dostałem też całkiem sporo wiadomości o kobietach, które uważają, że łapanie koleżanki za biust czy tyłek i komentowanie wyglądu tych części ciała (plus oczywiście nieśmiertelne „ooo schudłaś!”) to coś całkiem normalnego. Najczęstszym jednak problemem jest chyba kolega, który uważa, że jeśli wystarczająco często będzie komplementował znajomą dziewczynę, to w końcu zasłuży sobie na seks i po kilku piwach próbuje sprawdzać czy już sobie zasłużył, tak jakby „nie” miało jakieś inne znaczenie w jego rodzimym języku.

Lekarz

Spodziewalibyście się komplementów u ginekologa? Ja nie. A jednak, jedna z czytelniczek usłyszała, że ma „piękną cipkę”, a inne musiały podczas badania słuchać innych mniej lub bardziej obleśnych komentarzy na temat swoich miejsc intymnych. Jeden ginekolog posunął się nawet do zastosowania dziwnej metody masowania piersi, która zakończyła się u pacjentki odciskami jak po pobiciu. Ginekolodzy to nie jest wyjątek, okazuje się, że wielu lekarzy, którzy mają okazję oglądać swoje pacjentki (także nieletnie) bez ubrania, nie może powstrzymać się od komentowania ich wyglądu czy też atrakcyjności seksualnej. Jedna z czytelniczek spotkała się ze strony lekarza z dziwacznym stwierdzeniem, że nie powinna biegać, bo to męski sport. Większość wiadomości dotyczyła jednak ginekologów, a prawie wszystkie kończyły się zdaniem „od tego czasu nie chodzę już nigdy do ginekologa mężczyzny”.

Ulica

Kiedy zaczynałem pisać ten tekst miałem skupić się na „komplementach”, które kobiety słyszą na ulicy. Okazało się jednak, że wiadomości i komentarzy było tak wiele (przypomnę: około tysiąca), że musiałem też napisać o innych sytuacjach. Niemniej jednak, ulice są także o wiele gorsze niż mi się zdawało. Gwizdanie, krzyki, ocieranie się w autobusie, klepanie po tyłku czy komentarze na temat piersi lub pośladków to coś, na co wiele kobiet musi przygotować się przed każdym wyjściem z domu. Mało tego, wielu czytelniczkom zdarzyły się sytuacje, w których taki „adorator” nie poprzestawał na komentarzach i krzykach, ale łapał za rękę i próbował je ciągnąć w nieznanym kierunku.

Najbardziej przerażające były opisy reakcji, czy raczej braku reakcji ludzi. Nawet własne matki często mówiły tym kobietom (i dziewczynom, wielu z nich takie rzeczy przydarzają się od kiedy mają 14-15 lat), że to przecież normalne, bo są ładne i podobają się mężczyznom. Niektórym zdarzały się nawet sytuacje, które przypominały kiepskie filmy porno, których reżyserzy nie mają nawet pomysłu na scenariusz z hydraulikiem. Mężczyzna podchodził na ulicy i próbował im oferować pieniądze za seks. O gwiżdżących i krzyczących budowlańcach i kierowcach samochodów większość kobiet wspominała tylko przy okazji, jakby to było oczywiste. Jako ciekawostkę mogę dodać jeszcze, że plagą są także rowerzyści łapiący za tyłek kobiety na chodniku i kierowcy łapiący za tyłek rowerzystki. A pamiętacie lekarza, który mówił, że kobiety nie powinny biegać? Możliwe, że miał trochę racji, bo biegaczki spotykają się z zadziwiająco dużą liczbą zaczepek ze strony napalonych samców, niezależnie od tego, jak workowaty dres na siebie założą.

Ofiary

Część osób, które to czytają dochodząc do tego miejsca myśli sobie pewnie „ok, paskudnie to brzmi, ale jak to możliwe, że takie coś mi się nigdy nie zdarzyło albo zdarzyło się kiedyś raz i nigdy się nie powtórzyło? Może to te kobiety robią coś nie tak?” Do napisania tekstu zainspirował mnie problem mojej koleżanki, której takie zaczepki przytrafiają się bez przerwy. Na początku myślałem, że dotyczy to raczej kobiet uważanych za atrakcyjne lub tych które ubierają się w ten czy inny sposób. Te założenia szybko musiałem skonfrontować z rzeczywistością. Pisały do mnie najróżniejsze kobiety. Starsze, młodsze (w tym piętnastolatki), takie które pisały, że dbają o urodę i takie które tego nie robią. Lesbijki, które lubią się ładnie ubrać, heteroseksualne dziewczyny ubierające się jak stereotypowe lesbijki, a także kobiety aseksualne. Okazuje się, że ani wygląd zewnętrzny czy ubranie w ten czy inny sposób, ani deklarowana orientacja seksualna nie chronią przed zboczeńcami. Najbardziej narażone na zaczepki wydają być się nieletnie oraz dziewczyny wyglądające na młodsze, niż są w rzeczywistości, choć nie jest to reguła, gdyż otrzymywałem także wiadomości od kobiet w wieku 40-50 lat. Niestety, gdy ktoś okazuje się „typem” w jakim gustują miejscowi zboczeńcy, to niewiele może zrobić, żeby się bronić. Nie zniechęcają, ani glany, ani strzyżenie się na łyso, ani chodzenie w workowatych ubraniach. Zresztą sami zboczeńcy też szybko potrafią zmienić zdanie, bo gdy tylko kobieta im odmawia, zaczynają wyzywać ją od najgorszych i twierdzić, że „i tak jej nikt nie zechce”, a nawet próbować przejść do rękoczynów. Mimo obrzydzenia i strachu wiele dziewczyn nie reaguje lub próbuje się uśmiechać, gdy mężczyźni mówią im różne świństwa, dlatego że boją się, że zostaną pobite. Przemoc fizyczna to częsta reakcja u odrzuconych zboczeńców.

Innym natomiast takie zaczepki po prostu się nie przytrafiają. Podczas, gdy większość czytelniczek pisała, że wyżej wymienione sytuacje przydarzają się im bardzo często, a nawet codziennie, to niektóre pisały, że zdarzyło im się to raz w życiu albo nie przydarza się od kiedy przestały być nastolatkami. Po raz kolejny, nie zależy to od urody czy sposobu ubierania się. Przykładem może być tu moja dziewczyna, która pracowała kiedyś jako modelka, zawsze jak jest gorąco to chodzi w szortach, ale nigdy nie zdarzyło jej się, żeby ktoś ją zaczepił. Może zboczeńców onieśmiela jej wzrost? Nie wiem. Wiem tylko, że los zaoszczędził jej w ten sposób wielu cierpień.

Trauma

Strach, obrzydzenie, poczucie winy to tylko niektóre z uczuć, z którymi muszą się mierzyć kobiety padające ofiarami molestowania seksualnego przez kolegów z pracy, szkoły, znajomych, nauczycieli, lekarzy czy nieznajomych. Większość z nich nie ma żadnego wsparcia, nawet w najbliższej rodzinie, mało tego, w tej samej rodzinie potrafią się znajdować także sprawcy molestowania. Najbliższe osoby, które powinny wspierać, mówią, że to może one, kobiety, są winne, gdyż ubierają się czy zachowują się w sposób zbyt wyzywający. Niektóre z nich radzą sobie z tym całkiem dobrze, niechciane zaloty powodują u nich zdenerwowanie bądź lekkie obrzydzenie, o którym szybko zapominają. Niestety, w większości przypadków jest o wiele gorzej.

Wiele kobiet, które do mnie pisały żyje w ciągłym strachu, czując obrzydzenie do samych siebie i poczucie winy, że mimo, że od dawna przestały nosić sukienki czy koszulki z krótkim rękawkiem, przestały się malować, zaczęły strzyc się na łyso, unikać imprez i spotkań sam na sam z mężczyznami, to nadal przyciągają słowa i łapska zboczeńców. Niektóre przestały same jeździć pociągami czy autobusami. Inne drżą na samą myśl o przejściu w pobliżu przystanku, na którym padły ofiarą napalonego faceta, który próbował ciągnąć je za rękę, podczas gdy nikt nie reagował. Wspominałem już o tych, które musiały rzucić studia czy zerwać kontakty z rodziną, bo ktoś nie umiał trzymać łap przy sobie, a nikt nie chciał pomóc czy nawet zauważyć, że dzieje się coś złego.

Nawet najbardziej niewinne zaczepki mogą trafić na osobę, która miała wcześniej o wiele bardziej traumatyczne doświadczenia. Sam byłem kiedyś w sytuacji, kiedy dziewczyna, którą zaprosiłem, żeby obejrzała ze mną film, stwierdziła, że pójdzie do domu od razu po filmie (w trakcie filmu nic się nie wydarzyło, siedzieliśmy sobie na łóżku i nie dotykaliśmy się, bo pomiędzy nami stało pudełko ciastek) i wpadła w panikę, bo drzwi się zacięły i nie mogła ich otworzyć. Nigdy nie spytałem, dlaczego tak zareagowała, mogę się tylko domyślać.

Pisały do mnie także kobiety, które w wyniku ciągłego nękania rozważały popełnienie samobójstwa. Jak twierdziły, w takich wypadkach każdy gwizd czy zaczepka mogły być kroplą która przelała czarę goryczy. Wytrzymały tylko dzięki sile woli i wsparciu osób, które nie odwróciły się od nich i nie próbowały zwalać na nie winy za to co je spotyka.

Zrozumienie

Wiedziałem, że jest problem, że kobiety spotykają się często z nękaniem i zaczepkami. Nigdy jednak nie podejrzewałem, jaka może być skala problemu. Po przeczytaniu ponad tysiąca wiadomości i komentarzy i napisaniu tego tekstu czuję obrzydzenie do świata, jestem przerażony, zmęczony i nie mam ochoty na nic. A mimo to wiem, że nie czuję nawet jednej setnej tego, co czują kobiety, które do mnie pisały

Przy okazji dowiedziałem się, że dla wielu z nich strona ze śmiesznymi komiksami bez obrazków na Facebooku jest jedynym miejscem, gdzie mogły o tym opowiedzieć bez strachu, że zostaną wyśmiane, zlekceważone, bądź co gorsza oskarżone o to, że to ich wina i że to one prowokują zaczepki. Jestem wam bardzo wdzięczny za zaufanie, a jednocześnie jest mi bardzo przykro, że nie macie obok siebie osób, które mogłyby wam realnie pomóc.

Mam teraz tylko jedną prośbę do wszystkich czytelników:

Reagujcie gdy widzicie, że coś takiego się dzieje i nie lekceważcie osób, które skarżą się wam na nękanie.

 

 

 

Źródło obrazka: Dustin Gaffke Rue de Bièvre ~ Paris, France

Rue de Bièvre ~ Paris, France